Coco Chanel...

...tak naprawdę miała na imię Gabrielle. Drobna, chuda brunetka, sierota, która w kilka lat zrewolucjonizowała świat mody. Ale czy tylko mody? Kiedy w jej czasach wszystkie damy nosiły długie suknie, pióra i kwiaty, Coco zmieniła je po prostu na spodnie i męskie kapelusze. Długie, niepraktyczne loki ścięła na krótką, chłopięcą fryzurę, nie przejmując się panującymi wtedy zasadami. Po prostu było jej tak wygodniej. Przestała nosić uciskające gorsety, niewygodne obcasy, balowe suknie - wybrała prostotę i klasę. Pozwoliła nam, kobietom, nosić tzw. męskie ubrania, ale też krótkie spódnice; poza tym, stworzyła kultową „małą czarną” i żakiet „chanelkę”.

Nie przez przypadek najbardziej luksusowe perfumy to wciąż te, które nazwę przejęły od jej nazwiska. Zmieniła sposób myślenia kobiet – i myślenie o kobietach, burząc tym samym wszystkie panujące stereotypy. Krytykowała. Budziła kontrowersje. Przestała godzić się na sztuczność, przedmiotowe traktowanie kobiet, mówiła co myśli i nie bała się buntować, a wszystko, co sobie postanowiła, szybko wprowadzała w czyn. Pomimo tych wielkich obyczajowych rewolucji, które trudno w dzisiejszych czasach do czegokolwiek porównać, pozostała śliczną, delikatną kobietą, równie wrażliwą i kobiecą, co mocną i zdecydowaną.

Wszystkim ciekawym jej biografii polecam film zatytułowany po prostu "Coco Chanel" w reżyserii Anne Fontaine. W postać Coco wcieliła się świetna Audrey Tautou:) Naprawdę warto obejrzeć!

 Pozdrowienia!!
 Magda


Ps. Już wkrótce zapraszam wszystkich na kolejną stylizację...:)

fot. Karolina Tyczka