Dzisiaj potrójne święto - po pierwsze, w końcu zakończyła mi się sesja (huraaaa! + sami rozumiecie, że 4 egzaminy w pięć dni nie umożliwia sklecenia nowego posta), po drugie - wróciłam na mój kochany Śląsk, po trzecie - moje miasto powitało mnie suchymi ulicami, bez śniegu :) W końcu można wskoczyć w buty inne niż kozaki, bez narażania się na odmrożenie stópek :D